6 grudnia 2014

Rozdział VII

* lekko edytowane 18.12.2020r. *

Dla kochanej Vanilli ( mam nadzieję, że dobrze odmieniłam ;) )

- Na pierwszym miejscu musimy dowiedzieć się, co to za przeklęty eliksir – stwierdził stanowczym głosem Harry, który jako ostatni przeczytał wpis Hermiony. Z jednej strony brunet był szczęśliwy, ponieważ nareszcie mieli jakiś trop, ale to co stało się Hermionie, przeraziło go. Jego najlepsza przyjaciółka, praktycznie siostra, straciła swoje wspomnienia, całe swoje życie. Nie pamiętała go, ani nikogo z najbliższych jej osób. Ten przeklęty eliksir był miliard razy gorszy od Obliviate

- Brawo, Potter – odezwał się sarkastycznym głosem Draco. Mimo tego, że z powodu związku Hermiony z tym blondynem ich relacje się poprawiły, kiedy Malfoy był zdenerwowany i zestresowany, często stawał się złośliwy. Ale kto w takim momencie zwracałby na to uwagę? – Nikt nigdy by na to nie wpadł. 10 punktów dla Gryffindoru. A jak masz zamiar to zrobić? – zapytał na końcu blondyn pełnym strachu o swoją ukochaną głosem. 

- Slughorn. Zapytamy Slughorna – powiedziała zdecydowanym głosem Ginny. Kiedy dostała patronusa od blondyna, bez zastanowienia przerwała trening i teleportowała się do domu swojej najlepszej przyjaciółki. Była pełna zapału i determinacji a jej oczy były pełne nadziei na szybkie odzyskanie Hermiony.


~*~


Draco już od pięciu minut czekał na profesora Slughorna w Trzech Miotłach. Gdy tylko Ginny przypomniała im o ich byłym nauczycielu eliksirów, od razu wysłali do niego patronusa z prośbą o jak najszybsze spotkanie. Jednak później okazało się, że Harry i Ron mają ważne spotkanie w Biurze Aurorów, którego nie mogą opuścić. Ginny była już prawie gotowa do wyjścia, kiedy okazało się, że jej mama podczas sprzątania natknęła się na pozostałości po nieudanych eksperymentach Freda i Georga, co skończyło się wizytą w św. Mungu. Rudowłosa siedziała więc teraz razem z rodziną przy łóżku matki, która miała ogromną wysypkę na całym ciele i lekarze oraz George nie mogli się jej
w żaden sposób pozbyć.

Draco nie miał żadnych żyjących bliskich oprócz Hermiony, więc nic nie mogło go powstrzymać od spotkania się z profesorem. Zresztą miał wrażenie, że to właśnie on powinien prosić Slughorna o pomoc. Co prawda szatynka było bardzo ważna dla reszty, ale oni mieli też własne rodziny, a blondynowi nie pozostał już nikt oprócz niej. Może było to trochę egoistyczne z jego strony, ale przecież płynęła w nim ślizgońska krew. Jego rozmyślania przerwała wyczekiwana przez niego osoba, czyli profesor we własnej osobie.

- Witaj, chłopcze – powiedział mężczyzna i usiadł naprzeciwko swojego byłego ucznia. Gdy go zobaczył, nie mógł uwierzyć, jak bardzo się on zmienił. Schudł, jego włosy nie były ani trochę zadbane i miał on już kilkutygodniowy zarost. – Jest mi bardzo przykro słyszeć, co stało się z panną Granger. Czy mogę jako pomóc?

- Jest pan jedynym człowiekiem, który może pomóc, panie profesorze – odpowiedział Draco zdeterminowanym głosem. – Hermiona opisała w dzienniku, w dniu w którym zniknęła, objawy eliksiru, który podał jej mój ojciec – mówiąc to dał swojemu byłemu nauczycielowi własność ukochanej. -  Mam nadzieję, że jest pan w stanie zidentyfikować ten eliksir.

Profesor Slughorn przez kilka minut dokładnie czytał każdy wers wpisu. Czuł się trochę skrępowany, ponieważ kilka razy znajdowały się tam dość osobiste wspomnienia, ale świadomość tego, że przyczyni się do odnalezienia Hermiony Granger, jednej ze swoich ulubionych i zdolnych uczennic oraz bohaterki wojennej sprawiła, że jego mózg działał na jak najwyższych obrotach. Po chwili znał już odpowiedź.

- Objawy panny Granger pasują do kilku eliksirów, ale moim zdaniem został tu użyty czarnomagiczny eliksir, który jest bardzo trudny do uwarzenia i naprawdę ciężko go zdobyć. Nazywa się on Munda prius et vita memoriae, co oznacza „Oczyszczenie życia i wspomnień”. Był on wykorzystywany podczas Pierwszej Wojny Czarodziejów po to, aby ocalić bliskich przed śmiercią za bycie głównie mugolakami lub mugolami. Na początku usuwa on wszystkie prawdziwe wspomnienia, by potem zastąpić je fałszywymi.  W przypadku mugolaków sprawia on również, że magia jest lekko przyblokowana, przez co nie nabierają podejrzeń, że coś jest z nimi nie tak. Od dawna nie słyszałem o nim i o jego użyciu na kimkolwiek. 

- Istnieje na nie antidotum? – zapytał prawie że błagalnym głosem Draco.

- Istnieje a czas jego przyrządzania zależy od tego, jak dawno temu został on podany. Gdy znajdzie się kogoś, ko go wypił, najpierw trzeba mu dać szybki do przyrządzenia napój, który wstrzyma działanie eliksiru. Osoba to może mieć wtedy minimalne przebłyski dawnego życia, głównie podczas snu. Jednak nie zawsze się to zdarza. Następnie waży się antidotum. Jest ono naprawdę skomplikowane i każdy błąd może spowodować poważne … uszczerbki na zdrowiu. W zależności od tego, ile minęło od podania eliksiru do podania napoju zatrzymującego działanie, trwa przygotowywanie antidotum. Na przykład jeśli minął rok, przygotowuje się je pół roku, jeśli dwa lata to rok. Dlatego trzeba jak najszybciej znaleźć pannę Granger, ponieważ gdy mijają 3 lata, efekt eliksiru jest praktycznie nieodwracalny.


~*~


- Czyli teraz Hermiona w ogóle nas nie pamięta, myśli, że jest mugolem i może sobie normalnie żyć gdziekolwiek na świecie? – podsumował przerażonym głosem Ron. Tym razem wszyscy znajdowali się w domu Potterów i naradzali się, co mają robić.

- Tak – odpowiedział cicho Draco, ponieważ każdy znał już odpowiedź.

- Stworzę zespół aurorów szukających Hermionę – zaproponował Harry. – Każdej parze przydzielę jakiś rejon Wielkiej Brytanii i będą oni obserwować mugolskie gazety i wiadomości z przydzielonego im obszaru oraz co jakiś czas będą wyjeżdżać w teren.

- A co jeśli mieszka teraz zagranicą? – zapytała drżącym głosem Ginny.

- Jest to możliwe, ale moim zdaniem mało prawdopodobne. Wątpię, aby miała na to wystarczająco pieniędzy, w końcu jest mądra, ale nie skończyła żadnych mugolskich studiów. Chociaż Lucjusz, tworząc jej nową tożsamość, mógł dać jej sporo pieniędzy.

- Był on raczej skąpym człowiekiem, jeśli chodziło o takie sprawy – dodał Draco. Był tak bardzo zły na ojca, że gdyby Lucjusz nie zmarł ze względu na klątwę, to właśnie odbywałby się jego pogrzeb.

- Sami możemy dodatkowo jeździć po większych miastach, jeśli to coś może dać – zaproponował Ron. – Jestem też pewny, że Annabeth nam pomoże. Pracuje w końcu w Departamencie Transportu Magicznego.

- Przecież Hermiona nie będzie korzystać z magicznych środków transportu – stwierdził blondyn, który był lekko zły na Rona, że nie miał on lepszego pomysłu.

- No tak – odpowiedział lekko zawstydzony rudzielec.

- Ale przyda nam się każda osoba chętna do pomocy – powiedział Harry, aby pocieszyć swojego najlepszego przyjaciela. Mimo, że jak na razie, nie przyczynił się bardzo do znalezienia Hermiony, to brunet wiedział, że zrobiłby wszystko aby znowu była z nimi.

- Annabeth na pewno się zgodzi – odpowiedział pocieszony Ron i zaczął szukać kolejnych pomysłów.

- Skontaktuję się jeszcze z szefami Biur Aurorów z Ministerstw Magii z innych krajów, aby również zaczęli jej szukać w mugloskim świecie. Jest bohaterką wojenną, więc na pewno się zgodzą. Zresztą często pomagała w Departamentach Przestrzegania Prawa Czarodziejów za granicą. Nie mogą odmówić.

- Szczególnie, jeśli poprosi ich o to Harry Potter we własnej osobie – powiedział Draco, na co każdy się uśmiechnął. W takich chwilach jak ta, dobrze było na chwilę oddalić od siebie troski, aby kiedy wrócą dwa razy większe, nie dać się przez nie przytłoczyć.


~*~


Draco wszedł po kilku schodkach i stanął przed drzwiami państwa Granger. Ostatnio był tutaj stałym gościem. Przynosił rodzicom Hermiony bieżące informacje dotyczące poszukiwań, ale większość z nich była tymi złymi. Sam nie wiedział, jak może określić te, którymi planuje się dzisiaj podzielić. Z jednej strony były dobre, ponieważ wiadomo już, co się stało z szatynką. Ale nie można było się ucieszyć, kiedy słyszało się o tym, że ktoś tak bardzo tobie bliski nie wie o twoim istnieniu. Zapukał dwa razy do drzwi i po chwili jego oczom ukazała się mama Hermiony. Miała podkrążone oczy, od wielu tygodni nie spała za dobrze. Ale kto mógł dobrze spać, kiedy jego dziecko zaginęło? 

Jak tylko zobaczyła, że to narzeczony jej córki, to od razu go przytuliła. Mimo tego, że to bardziej Draco powinien pocieszać rodziców Hermiony, to z reguły oni pocieszali go. Gabriella już traktowała go jak własnego syna, zresztą jej mąż również. Kiedy blondyn przywitał się ze swoją przyszłą teściową, wszedł do środka, gdzie zastał pana Grangera. Ten również przytulił go, ale bardziej zdecydowanie, po męsku. Następnie wskazał Draco, aby usiadł razem z nimi w salonie. 

- Wiadomo coś nowego? – zapytała wręcz błagalnym głosem szatynka.

- Tak, ale nie są to same dobre informacje – odpowiedział blondyn szybko, aby nie robić im za dużej nadziei. Szczegółowo przedstawił wszystko, czego się dowiedział, aby nie pominąć niczego. „Może oni coś wymyślą”- powtarzał sobie ciągle w głowie.

- Czy… czyli nasza Hermionka w ogóle nas nie pamięta? – zapytała drżącym głosem pani Granger, chociaż znała odpowiedź na zadane pytanie. W jej oczach pojawiły się łzy i odruchowo wtuliła się w swojego męża. Ten objął mocniej małżonkę, a jego oczy zrobiły się szkliste. Draco spuścił wzrok. Źle się czuł, przynosząc takie informacje. I może nie chciał tego sobie uświadomić, ale mimo wszystkiego  co teraz oni przeżywali, zazdrościł im że mają siebie nawzajem. On nie miał już nikogo, odkąd stracił Hermionę. I z każdą sekundą zaczynał wątpić, czy kiedykolwiek jeszcze zobaczy swoją ukochaną.

- Draco, kochanie, chciałbyś zostać na obiedzie? – zapytała Gabriella ocierając swoją twarz z łez.
A blondyn z chęcią się zgodził, ponieważ tak już robili. Dawali sobie nawzajem wsparcie.


~*~


Draco wrócił do domu późnym wieczorem. Na dworze było już ciemno i zrobiło się chłodno. Od razu skierował się do salonu, a dokładnie do barku. „Hermionie nie spodobałoby się to, co teraz robię” – pomyślał i zatrzymał się w połowie drogi. „Ale jej przecież nie ma. I może już nigdy nie będzie” – dodał cichy głos w jego głowie. Blondyn nie wytrzymał. Był zły na Lucjusza, na siebie, nawet na Harry’ego za to, że jeszcze nic nie zdziałał. Obwiniał świat za to, że jest przeciwko niemu, za to, że zawsze był. „Proszę, musisz mi pomóc” – napisała do niego szatynka. Ona liczyła na niego, a on ją zawiódł. Jednym silnym ruchem zrzucił za stołu wszystko, co się na nim znajdowało. Stracił nad sobą kontrolę. Nie zwracał uwagi na lekko zakrwawioną rękę albo na bolącą w kostce nogę po tym, jak z całej siły kopnął jeden z dwóch foteli, na których tak często siadała Hermiona. „Proszę, musisz mi pomóc”. Był tak bardzo zły na siebie za to, że nie może zrobić tego o co go poprosiła. „Zawiodłem ją, zawiodłem” – ciągle powtarzał w myślach chodząc w kółko po lekko poturbowanym salonie. Nagle zauważył ich wspólne zdjęcie z corocznego bożonarodzeniowego balu w Ministerstwie, leżące na podłodze pod kilkoma innymi rzeczami. Powoli schylił się aby je podnieść. Szkło, które je chroniło, zbiło się. Przejechał po nim palcem. Miał przed oczami ich dwoje, uśmiechniętych, wpatrzonych w siebie, jakby kochali się od momentu, kiedy pierwszy raz się spotkali. Szczęśliwych, bo byli obok siebie. Blondyn nie mógł ustać na swoich nogach. Zsunął się na ziemie, plecy oparł o prawie nienaruszoną kanapę i zaczął płakać, ciągle trzymając w rękach zdjęcie. „Kocham Cię Draco. Zawsze będę”. Zawsze nadeszło dla nich szybciej, niż się tego spodziewali. 


~*~


Ginny szła do kolejnego sklepu, w którym miała nadzieję znaleźć prezent dla swojego taty na jego 57 urodziny. Oczywiście wszystkie sklepy, które odwiedziła, były mugolskie. Był to już drugi raz, kiedy sama szukała prezentu dla ojca. Wcześniej zawsze robiła to ze swoją najlepszą przyjaciółką. Jednak odkąd rok temu odkryli, co dokładnie się z nią stało, nadal stali w miejscu. Oczywiście były specjalne ekipy aurorów, którzy przeglądali gazety, oglądali wiadomości z mugolskiego świata, ale to było jak szukanie igły w stogu siana. Zresztą razem z Harrym, Ronem i Draco również robili wszystko co w ich mocy aby wpaść chociaż na minimalny ślad szatynki. Jednak bez żadnego efektu. Nie spodziewali się, że po tym, jak Voldemort został pokonany, znowu spotka ich ciągły strach o drugą osobę. 

Rudowłosa weszła do małego sklepiku z różnymi drobiazgami. Pomieszczenie było pełne małych, bezużytecznych przedmiotów, na których widok jej tata z pewnością oszalałby ze szczęścia. Starsza kobieta, do której należał sklep, uśmiechnęła się do niej przyjaźnie po czy wróciła do oglądania wiadomości na telewizorze, który był zamontowany wysoko na drzwiami. Ginny odwróciła się, aby zobaczyć co tak bardzo zainteresowało właścicielkę. Aż wypuściła z ręki jakiś drobiażdżek. Na ekranie zobaczyła Hermionę. Patrzyła się z otworzonymi ustami i oczami rozszerzonymi do granic możliwości. Jej przyjaciółka wyglądała inaczej, niż ostatnim razem. Jej średniej długości, brązowe, pofalowane włosy były o wiele ciemniejsze, dłuższe i wyprostowane. Wyglądała na lekko przestraszoną, zestresowaną i podenerwowaną. Jej ręce bardzo drżały. Miała narzucony na plecy duży, gruby koc. Obejmował ją przystojny, czarnowłosy mężczyzna, który na oko był w jej wieku, może o rok starszy. Za nimi pokazany był budynek gaszony przez strażaków, z którego unosił się czarny jak smoła dym.

- Właśnie uratowała pani życie małej dziewczynki. Jest pani bohaterką – powiedział reporter z mikrofonem.

- Wcale nie czuję się bohaterką – odpowiedziała lekko drżącym głosem, jakby jeszcze nie uświadomiła sobie tego, co przed chwilą zaszło. Rudowłosa tak dawno nie słyszała tego głosu. – Zrobiłam to, co każdy zrobiłby na moim miejscu. Kiedy usłyszałam krzyk tej młodej dziewczynki, po prostu nie myślałam o tym, że coś może mi się stać i od razu wbiegłam do płonącego budynku. 

„To takie w jej stylu. Najpierw inni, potem ona.” – pomyślała Ginny. Hermiona zawsze ratowała innych, na przykład skrzaty domowe. Nawet jeśli one tego nie chciały. Szybko zaczęła szukać jakiegokolwiek napisu, w jakim mieście to wszystko się działo. Po chwili na magicznie przesuwającym się pasku na dole ekranu zobaczyła upragnioną nazwę – Oakland. Miała dwie opcje. Mogła wysłać patronusa do reszty albo jak najprędzej teleportować się do tego miasta. Wybór był oczywisty. Po kilku sekundach można było usłyszeć cichy, charakterystyczny dźwięk teleportacji.


*********************

Rozdział siódmy opublikowany w terminie :) Specjalnie dzisiaj, ponieważ jest to taki prezent mikołajkowy dla WAS <3 Mam nadzieję, że rozdział się spodoba. I nareszcie dowiedzieliście się, co dokładnie stało się z Hermioną ;) 
Jeśli chodzi o datę publikacji kolejnego rozdziału, to będzie to koniec grudnia albo początek stycznia,  ponieważ będę miała wtedy dużo wolnego czasu. I przygotujcie się na świąteczny prezent w okolicach 24 grudnia ;) mam nadzieję, że się Wam spodoba <3

Pozdrawiam,
Maggie Z.

13 komentarzy:

  1. Rozdział jest genialny!!! Jak dla mnie to najlepszy ze wszystkich poprzednich!
    W koncu cos sie dzieje i w koncu wiemy co dokładnie Lucjusz zrobił biednej Hermionie ;(
    Tylko dlaczego zakończyłas w takim momencie?! Fajnie ze Hermiona jest juz znaleziona, a raczej nie jest ale przynajmniej wiemy gdzie jest i ci z nią się dzieje. Mam nadzieje ze Ginny szybko ją odnajdzie i da znać Draconowi i innym!
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejka znalazłam Twój blog przypadkiem szukając czegoś ciekawego na temat Dramione :) I znalazłam Twój blog świetne opowiadanie naprawdę myślę, że będzie to drugie moje ulubione związane z Dramione.Wybacz, że drugie ale pierwsze trafiło mi się u Vanilli.Ale twoje też jest świetne.Mam nadzieję, że szybko i na bieżąco będzie dodawać rozdziału plus śliczny szablon.
    Pozdrawiam :) + Jak będziesz miała chwilkę może wpadniesz do mnie ;)

    http://opowiadanie-1przekleta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że zyskałam nową czytelniczkę ^.^ I nie dziwie się, że Vanilli jest na pierwszym miejscu, bo to również jest jedno z moich ulubionych <3

      Usuń
  3. Jeju, cudowny! W bardzo logiczny sposób wytłumaczyłaś całą tą sytuację, wszystko miało jakieś swoje jasne wyjaśnienie, nic się nie wzięło "znikąd", co się bardzo chwali :) Interesujący pomysł z tym eliksirem... spodobało mi się jego zastosowanie, właściwie pierwotna idea :) Chociaż generalnie utrzymany w smutnym tonie, to jednak nie mogłam się nie uśmiechnąć przy "10 punktów dla Gryffindoru" haha :D Draco nawet w tak krytycznej sytuacji potrafi utrzymywać cięty język :) Cóż, z pewnością spotkanie Ginny i Hermiony to jakiegoś przyjemnego należeć nie będzie (głównie dla rudowłosej), ale jestem ciekawa, jak przebiegnie. I na ile zdążyło się zmienić życie panny Granger, w końcu przez dość długi okres czasu żyła w nieświadomości o swoim prawdziwym żywocie...
    Życzę Ci oczywiście dużo weny! :*
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Genialny rozdział! Jestem ogromnie ciekawa spotkania Hemiony i Ginny :) Czekam na kolejny i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super! Już się nie mogę doczekać jakichś szczegółów z przeszłości ;) ale akcja rozwinęła się z prędkością światła...! :D
    Know-it-all

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz jaka jestem zła?! Przeczytałam ten rozdział wczoraj jako jedna z pierwszych. Naprawdę super prezent mikołajkowy i to z dedykacją, normalnie bajka... Ale jak na złość mój komentarz się nie dodał, bo internet mi się rozlaczyl, dlatego przychodzę dopiero teraz. Rozdział genialny, cudowny, wspaniały i nie wiem co jeszcze. W końcu wiemy co się naprawdę stało. Jestem taka podekscytowana do tej pory mam szczękę na ziemi! Czyżby ten brunet to konkurencja Draco, czuję, że będzie jeszcze ciekawiej. Tak bardzo mi go żal, jest taki kochany i słodki, ale pomysł na tą utratę pamięci i całkowite zmodyfikowanie jej osobowości genialny!
    Uwielbiam Cię, uwielbiam tego bloga, tylko naprawdę karzesz czekać na kolejny aż do grudnia i myślisz, że tyle wytrzymam? No chyba żartujesz! Bierz pod uwagę mój stan psychiczny po przeczytaniu tylu nowości i milion pytań w mojej głowie. Jeśli nie chcesz wpedzić mnie w jakąś chorobę, radzę się pospieszyć!
    Kochana czekam z niecierpliwością i życzę dużo dużo wolnego czasu!
    Vanillia :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za taki komentarz <3 Może uda mi się wcześniej, ale planuję również dodać w okolicy Wigilii taki "dodatek" do opowiadania i będzie on dłuuuugi, więc nie wiem, czy zdążę napisać rozdział :/

      Usuń
  7. Przeczytałam wszystkie rozdziały i jestem pod dużym wrażeniem. Oryginalny pomysł, który mnie zachwycił i skradł serce :D. Kocham cięty język Dracona, który tak świetnie opisujesz, Hermionę w Twojej wersji, która jest właśnie taka, jaka powinna być. Przez wszystkie rozdziały zachodziłam w głowę, co tu się kroi, aż wreszcie porwanie Hermiony i jeszcze ten cały Lucjusz. Nienawidzę tego faceta, działa mi strasznie na nerwy. Poza tym, mimo to, że ten rozdział nie był wesoły, ujął mnie szczerością i dogłębnym wpłynięciem na moje serducho :) .
    Chciałabym być informowana o rozdziałach! :)

    Panna T .

    OdpowiedzUsuń
  8. Wreszcie wiadomo co z Hermioną. Wydaję mi się, że teraz to się zacznie interesująco, bo będzie musiało minąć sporo czasu, zanim Hermiona sobie wszystko przypomni, ale twój pomysł mi się bardzo podoba. I jeśli ten czarnowłosy mężczyzna to chłopak Hermiony to naprawdę będzie ciekawe, jak Draco będzie musiał ją odzyskać.
    Pozdrawiam, _Magnes_16

    OdpowiedzUsuń
  9. Niespodzianka! Zostałaś nominowana do Liebster Award. Więcej informacji tu: http://story-of-mystic-diary.blogspot.com/2014/12/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie wiem, jakim cudem umknął mi ten rozdział, ale już wszystko nadrobiłam. Rozdział jest cudowny i w końcu jakiś przełom. Napisałabym więcej, ale już mnie ciekawość zżera, co będzie w następnym, więc pędzę czytać :D
    http://dramione-demons-of-the-past.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Nareszcie jest coś o Hermionie :D Choć Ginn mogła najpierw wysłać patronusa do Draco, a później się teleportować, no ale ok, i tak sie cieszę, że Miona sie znalazła. No i relacje Draco z przyszłymi teściami są uroczne, naprawdę się rozczuliłam przy tym fragmencie :)
    Pozdrawiam i weny życzę :)

    OdpowiedzUsuń